poniedziałek, 20 stycznia 2014

S03E18 The Test Of My Love part I

Znana wszystkim w Seaford paczka przyjaciół przesiadywała właśnie w restauracji Phila Falafela. Lubili spędzać tam czas. Mogli się zrelaksować, odpocząć.
Niestety, pół godziny po przyjściu do lokalu, Andy musiał wyjść. Był umówiony z uroczą Olivią i nie chciał się spóźnić, by nie psuć niczego w dopiero co rozpoczętym związku.
Uwagę przyjaciół nagle przyciągnął pewien program telewizyjny. Dokument dotyczył zdrad w związkach i potwierdzał przypuszczenia, że to żeńska część społeczeństwa częściej zdradza swoich partnerów.
-          To jakaś bzdura! – zbulwersowała się Kim. – Wiadomo, że to kłamstwo!
Krupnick nerwowo rozglądał się po lokalu, jakby czegoś szukał.
-          A co jeśli to prawda? – przeraził się.
-          Spokojnie, Milton – powiedziała Lorie. – To tylko głupi program. Chcą po prostu przyciągnąć uwagę widza.
-          Nie byłbym taki pewien – odparł. – A co jeśli Julie mnie zdradza?!
Jack omal nie zadławił się koktajlem, który właśnie pił. Brązowowłosy otarł swoją ubrudzoną napojem twarz.
-          Milton, oszalałeś? Julie to najporządniejsza dziewczyna jaką znam – zapewnił przyjaciela Brewer.
Crawford posłała chłopakowi niemalże mordercze spojrzenie.
-          Oczywiście zaraz po Kim. Julie to najporządniejsza dziewczyna jaką znam zaraz po Kim – dodał, a blondynka uśmiechnęła się do siebie zwycięsko.
Krupnick jednak nadal nie słuchał przyjaciół.
-          Mam plan – powiedział wreszcie.
-          O nie – westchnął Jerry.
-          Ale do jego realizacji potrzebny mi będzie niezawodny mózg i mistrz uwodzenia – podlizywał się starszym kolegom. – Will, Chris, mogę liczyć na waszą pomoc?
Blondyn nie był zbyt chętny.
-          Bardzo nam schlebiasz, Milton, ale...
-          Z chęcią ci pomożemy! – zawołał uradowany Ramirez.
Lorie jedynie przejechała otwartą dłonią po swojej twarzy, zastanawiając się, co jej brat widzi fascynującego we wszystkich złych planach Krupnicka.
Chris, chcąc, nie chcąc, wstał od stołu i ruszył za przyjaciółmi opuszczającymi właśnie lokal.
-          Hej, nie powinniśmy się już zbierać na trening? – zastanawiał się na głos Brewer.
-          Nie dzisiaj. Emily źle się czuła i Rudy został z nią – wytłumaczyła Kimberly.
-          Jakie to słodkie – zachwycała się Lorie.
-          Szkoda, że nie mówiłaś tak kilka dni temu, gdy to ty byłaś chora, a ja się tobą opiekowałem – mruknął niedoceniony Jerry.
-          Chciałeś mnie zabić – odparła twardo szatynka, a Crawford wraz Brewerem jedynie się zaśmiali.
Czworo znajomych jeszcze długo rozmawiało na różne tematy, zanim w lokalu Phila nie pojawiła się niezwykle urocza dziewczyna o delikatnej urodzie, ubrana w krótką, zwiewną, kolorową sukienkę na ramiączkach.
Gdy tylko Jerry oraz Jack zauważyli ową postać, ich buzie szeroko otworzyły się ze zdziwienia. Kim promiennie uśmiechała się do nastolatki, za to Lorie jako jedyna nie wiedziała, kim jest nowoprzybyła.
-          Mika! – zawołał radośnie brunet do panny Evans i rzucił się na nią z objęciami.
Zaraz po nim do siostrzenicy Phila podeszli również Crawford wraz z Brewerem. Natomiast Ramirez stale siedziała przy stole, nie wiedząc za bardzo jak się zachować. Ostatecznie postanowiła podejść do szczęśliwej grupki.
-          Mika – zaczął Jerry po tym, jak znajomi skończyli witać się z dziewczyną. – To jest Lorie, moja dziewczyna. Lorie, Mika- moja pierwsza miłość.
Siostrze Willa zrzedła nieco mina po usłyszeniu tych słów, jednak uprzejmie uścisnęła sobie dłoń z Evans.
-          Co cię tu sprowadza, Mika? – zapytała blondynka.
-          Przyjechałam odwiedzić wujka – odparła słodkim głosem. – A co najważniejsze, chciałam spotkać się z moimi przyjaciółmi – zaśmiała się uroczo, a Martinez wpatrywał się w nią jak w obrazek.
Lorie od razu to dostrzegła i zaczęła się nieco niepokoić zaistniałą sytuacją. Co jeśli Jerry... Nie, to przecież niemożliwe. Teraz ma ją, a nie żadną Mikę.
-          Słyszałaś o tym, że Eddie się wyprowadził? – spytał smutno Jack.
-          Tak, słyszałam. Rozmawiałam z nim o tym – odrzekła takim samym tonem. – To okropne. Ale podobno odwiedził was w te wakacje! – krzyknęła radośnie.
-          Na szczęście – powiedział zadowolony Jerry. – Mika, słuchaj. Wiem, że dopiero przyjechałaś. Pewnie chcesz odpocząć i spotkać się z resztą paczki, ale może poszłabyś ze mną i Lorie na jakiś krótki spacer? Chcę, żebyście się lepiej poznały – zaproponował brunet.
Ramirez miała ochotę udusić chłopaka. Wcale nie marzyła o jakimś wspólnym wyjściu z Evans.
-          Nie, Jerry – odpowiedziała niepewnie Mika, spoglądając na niezadowoloną minę Lorie. – Nie sądzę, żeby...
-          Nie daj się prosić! – wtrąciła wesoło szatynka, lecz już po chwili tego żałowała. – Będzie fajnie!
Siostrzenica Phila usatysfakcjonowana takim obrotem spraw, ostatecznie przyjęła zaproszenie Martineza i już za moment opuściła lokal wujka, uprzednio się z nim witając.
Z całej grupy przyjaciół w budynku zostali już tylko Kim i Jack.
Chłopak stanął naprzeciw dużo niższej od siebie dziewczyny i objął ją w talii. Ta niemal natychmiast zarzuciła mu ręce na szyję. Obydwoje w tym samym momencie uśmiechnęli się do siebie.
-          Wszyscy mają plany, tylko my jakoś nie możemy sobie zorganizować czasu – mruknął szatyn.
-          Przeszkadza ci to? – szepnęła Kimberly.
-          Nie. Oczywiście, że nie. Ale pomyślałem, że moglibyśmy się wreszcie wybrać do kina jako para – powiedział, pochylając się nad Crawford.
-          Mnie to pasuje – zaśmiała się krótko.
-          Cóż za zbieg okoliczności – udawał zdziwionego Brewer. – Mnie też – dodał i delikatnie pocałował Kim.

*

Andy prawie że biegł do parku, w którym na pewno czekała już na niego zniecierpliwiona Olivia. Oby tylko się nie złościła...
Niestety, przypuszczenia Millera się sprawdziły. Podchodząc do Bennett, mógł bez problemu dostrzec z oddali zdenerwowaną minę blondynki.
-          Hej – przywitał się cicho i chciał lekko pocałować Liv na powitanie, jednak ta się znacznie odsunęła od szatyna.
-          Spóźniłeś się – warknęła.
Andy zerknął na zegarek.
-          Tylko dwie minuty.
-          Tylko?! – krzyknęła. – Mój były był zawsze piętnaście minut przed czasem!
Miller zignorował tę złośliwą uwagę, gdyż nie chciał psuć spotkania na samym jego początku.

*

-          Rudy! – wołała żałośnie Emily. – Rudy!
Sensei przybiegł do Turner najszybciej, jak mógł. Blondynka cała obolała leżała na kanapie w salonie i namiętnie oglądała telewizję.
-          Co się dzieje?! – przeraził się Gillespie.
Emily cicho stęknęła.
-          Wszystko. Mnie. Boli – wysapała.
-          Podać ci leki? – zaproponował miło Rudy.
Kobieta popatrzyła na niego z wyraźnym politowaniem.
-          Po co mi leki?
-          Przecież przed chwilą powiedziałaś, że źle...
-          Ale to było przed chwilą!
Sensei miał dość zachowania Emily. Jej humorki były nie do wytrzymania.
-          To może chcesz herbaty? – dopytywał się.
-          Nie – odwarknęła. – Najlepiej będzie, jeśli stąd pójdziesz.
Gillespie zacisnął mocno pięści, z trudem powstrzymując się przed wybuchem niekontrolowanej złości.
-          Albo wiesz co? Przynieś mi rybę.
Sensei zdawał się być zdezorientowany. O jakiej rybie mówiła Turner? O takiej w akwarium?
-          Jaką rybę? – zapytał.
Emily wywróciła oczami.
-          Z akwarium – odparła sarkastycznie, a wszelkie wątpliwości Gillespie’ego zostały rozwiane. – Oczywiście, że taką do jedzenia!
-          Ale... – zająknął się. – Chyba nie mamy ryby.
-          To po nią idź! – zarządziła surowo blondynka.
Mężczyzna już nic nie odpowiedział. Po prostu ubrał buty i wyszedł z domu, aby spełnić prośbę ukochanej i zapobiec niepotrzebnym sprzeczkom.

*

Milton, Will oraz Chris już od pół godziny czaili się przy domu Julie. Chociaż Crawford oraz Ramirez nie wiedzieli za bardzo po co, nie można było powiedzieć tego samego o Krupnicku, który pragnął jak najszybciej i jak najlepiej zrealizować swój niekoniecznie dobry plan.
Wreszcie rudowłosy postanowił zapoznać przyjaciół z instrukcją działania.
-          Słuchajcie, dobrze wiecie, że chcę zobaczyć, czy Julie byłaby w stanie mnie kiedykolwiek zdradzić i muszę poobserwować jej reakcję na jakiegoś adoratora. Zwykle o tej godzinie wychodzi wyrzucić śmieci, więc sobie pomyślałem, że ktoś jej w tym pomoże – oznajmił dumny z siebie Milton.
Wiecznie radosny Will tym razem nie podzielał zapału kolegi.
-          I tym kimś będę ja, tak? – upewnił się.
-          Dokładnie.
Ramirez spojrzał się niepewnie na Chrisa. Oczy blondyna wyrażały strach i niechęć. Brunet przeniósł swój wzrok znowu na Krupnicka, lecz tym razem miał uniesioną ku górze jedną brew.
-          Okej, zrobię to – powiedział ostatecznie William. – Ale muszę wprowadzić parę ulepszeń – chytrze się uśmiechnął.
Teraz to Krupnick dziwnie popatrzył na przyjaciela.
-          Okej? – bardziej spytał, niż się zgodził.
Chłopcy musieli odczekać jeszcze parę minut, zanim panna Miller opuściła progi swojego domu. Gdy tylko ją dostrzegli, blondyn i rudowłosy natychmiast ukryli się za drzewami. W polu widzenia szatynki był jedynie brunet.
-          Hej! – zawołał radośnie Ramirez i szybko przebiegł przez ulicę do znajdującej się po drugiej stronie dziewczyny.
Na powitanie chłopak mocno przytulił Miller. Ta wydawała się być nieco zaskoczona, gdyż Will nigdy nie był zwolennikiem takich „czułości” , jednak odwzajemniła uścisk.
-          Idziesz wyrzucić śmieci? – zapytał Ramirez, lecz nie dał szansy Julie na odpowiedź. – Daj mi to – powiedział i przechwycił worek. – Takie delikatne i piękne ręce jak twoje nie mogą się pobrudzić.
Szatynka lekko się zarumieniła.

*
Lorie miała tego wszystkiego dość. Chciała jak najszybciej wrócić do domu. Rozumiała, że Jerry i Mika spotkali się pierwszy raz od dawien dawna, ale to chyba nie był powód, by ignorować Ramirez i w ogóle nie włączyć jej w rozmowę?
-          Wow, tak bardzo się cieszę, że poświęcacie mi tyle uwagi – powiedziała dość głośno, lecz zachwyceni sobą Martinez i Evans, nie usłyszeli jej słów.
Para ciągle się śmiała, żartowała, nie widziała świata poza sobą... A Lorie to naprawdę przeszkadzało, bo kto normalny by to tolerował?
Jerry właśnie ocierał łzy, które popłynęły z jego policzków w wyniku nadmiaru śmiechu. Ramirez wywróciła oczami.
-          A pamiętasz, Mika, jak się poznaliśmy? – zaśmiał się chłopak.
Siostra Willa posłała brunetowi mordercze spojrzenie. Czuła się jak piąte koło u wozu.
-          Tak! – krzyknęła wesoło Evans. – Albo jak później opowiadałeś całej szkole, że chodzimy ze sobą!
-          Ale liczy się to, że później naprawdę się umówiliśmy!

*

Kim i Jack weszli na salę kinową, ciasno się obejmując. Gdy przechodzili obok rzędów siedzeń, napotykali oburzone miny starszych osób. Jednak te po chwili wydały się być niczym, kiedy byłe dziewczyny Brewera znajdujące się w pomieszczeniu posyłały parze mordercze spojrzenia.
-          Jack, boję się – szepnęła do chłopaka blondynka, starając się unikać wzroku zazdrosnych nastolatek.
-          Spokojnie, Kim. Zaraz odpuszczą – uspakajał Crawford.
Chłopak mocno ścisnął dłoń dziewczyny, chcąc dać jej do zrozumienia, że przy nim jest bezpieczna.
-          Jack – wyjąkała. – Wyjdźmy stąd. One się ciągle gapią.
Szatyn lekko pocałował blondynkę w policzek, co jeszcze bardziej rozwścieczyło jego byłe dziewczyny.
-          W porządku. Wychodzimy – oznajmił jej łagodnie. – Ale nie bój się, Kim. Jesteś bezpieczna.

*

Gdy para wyszła z sali, minęła się z Andy’m oraz Olivią. Ci nie wyglądali na zbyt szczęśliwych w przeciwieństwie do swoich młodszych znajomych. Zdawało się, że pomiędzy nimi doszło do jakiejś kłótni. Świadczył o tym ich podniesiony ton i zniesmaczony wyraz twarzy.
-          Olivia, naprawdę nie opłaca się oglądać tego filmu w kinie! Ja już go widziałem, a poza tym jest już dostępny w sieci. Nie moglibyśmy go obejrzeć w domu?
Bennett założyła ręce na pierś jak obrażona pięciolatka.
-          Ale ja chcę obejrzeć go w kinie! – krzyknęła.
Andy westchnął głośno, co było oznaką jego bezsilności.
-          W porządku – powiedział wreszcie. – Jak sobie życzysz.
Blondynka natychmiast się rozchmurzyła i aż skoczyła z radości. Po chwili uwiesiła się na szyi Millera, szperając ciche „dziękuję” . Pomimo to szatyn nie miał zbyt zadowolonej miny.

*

Zmęczony Rudy przekroczył próg mieszkania trzymając w dłoni reklamówkę. Naprawdę miał już dość sklepów po godzinnym czekaniu w kolejce. Tego dnia był wyjątkowo duży tłok w supermarketach.
-          Już jestem! – krzyknął mężczyzna.
Nie odpowiedział mu żaden głos.
Gillespie wszedł do mieszkania i bardzo się zdziwił, gdy ujrzał w nim matkę Emily, która siedziała z córką przy stole, popijając jak gdyby nigdy nic herbatę.
-          Dzień dobry – przywitał się od razu sensei.
-          Dzień dobry – szorstko odpowiedziała starsza kobieta.
-          Myślałam, że nigdy nie przyjdziesz – fuknęła Turner.
-          Przepraszam, ale była duża kolejka – oznajmił Rudy, ręką wskazując na reklamówkę.
Blondynka zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem.
-          Ty mnie w ogóle nie wspierasz.
Rudy jęknął przeciągle i uniósł głowę do góry, wyciągając swoje ręce również w tym kierunku. Nie wiedział, ile jeszcze będzie w stanie tolerować niecodzienne zachowanie Emily.

*

Will przybiegł do przyjaciół tak szybko, jak tylko było to możliwe. Wiedział bowiem, że się niecierpliwili, a w szczególności Milton, i tylko czekali na zdanie przez Ramireza relacji.
-          I jak?! – pytał zainteresowany Krupnick.
Brunet jedynie pochylił się lekko o i oparł dłonie na swoich kolanach, by móc uregulować oddech. William jeszcze tylko przełknął ślinę, wyprostował się i rozpoczął swoje przemówienie, na które rudowłosy tak długo czekał.
-          W sumie zachowywała się normalnie. Nie wydawało mi się, że czeka tylko na okazję, aby cię zdradzić – powiedział Ramirez.
Milton wydawał się jednak być niezadowolony.
-          Widocznie za słabo się starałeś – syknął Krupnick.
Blondyn i brunet spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Obydwoje mieli wrażenie, że ich przyjaciel na siłę szuka jakiegoś dowodu na to, że jego dziewczyna go zdradza.
-          Ale Milton – wtrącił Chris. – To chyba dobrze, że Julie się normalnie zachowuje, prawda?
Rudowłosy spojrzał na chłopaka z ukosa, a ten od razu zamilknął.
__________________________________________________
Hej! :)
Z racji tego, że właśnie zaczęły mi się ferie, możliwe że druga część rozdziału ukaże się jeszcze w przeciągu tych dwóch tygodni :)
Przepraszam, jeśli w rozdziale pojawiły się jakiekolwiek błędy.
Zapraszam do zakładki "Ciekawostki" , gdzie są nowe informacje dotyczące opowiadania.

23 komentarze:

  1. http://kickinit-zakazanyowoc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. A już planowałam kolejną groźbę na wypadek przeciągania opublikowania tego rozdziału w czasie.
    Zaskoczyłaś mnie :D Ale pozytywnie ;)
    Haha, u Emily już huśtawka nastrojów, biedny Rudy.
    Mika wróciła? Fajnie :) Ale nie dla Lorie. Czy Jerry nie widzi, że jego dziewczynie jest bynajmniej źle w towarzystwie jego "pierwszej miłości"? Jest aż takim idiotą?
    Milton jest nim z pewnością. Chris i Will mają rację, najwidoczniej Julie nie jest skora do skoku w bok. Dlaczego rudowłosy nie chce przyjąć tego do wiadomości?
    Andy też nie ma lekko. Olivia to pierwsza osoba o nazwisku Bennett, która nie za bardzo przypadła mi do gustu.
    Ok, to tyle moich odczuć po przeczytaniu.

    Czekam na nn ^^
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dałam Olivii tak na nazwisko, ale za bardzo do niej pasowało ;)

      Usuń
  3. Szkoda, że Mika nie zostaje :C Uwielbiam ją! Ale w końcu mamy Lorie...Szkoda mi dziewczyny, bo Jerry ją ignoruje...Ale w końcu (znowu) Jerry i Mika razem wyglądają tak słodko *.*
    Wspaniały rozdział...Milton ma wątpliwości do Julie? Hahah robi się coraz ciekawiej...Ehhh...Zazdroszczę ferii...Moje dopiero 27 :(
    Czekam na nn ;>
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz możemy się zamienić terminami ferii! :) Chętnie bym sobie jeszcze posiedziała kilka dni w domu ;)

      Usuń
  4. Kurdę napisz 4 sezon....był by super dlatego że fajnie piszesz i dlatego że byli by starsi :DDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, naprawdę chciałam go napisać, ale czuję, że to już nie będzie to samo :( Chyba skończyły mi się jakieś sensowne pomysły na KI4 :/

      Usuń
  5. Super porostu mega!!!
    Twoja Ann ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze napisany rozdział :*
    Powracasz do żywych! :D
    Milton zachowuje się nieznośnie, gdyby Julie się o tym dowiedziała, nie byłoby ciekawie.
    Czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Julie dopiero się dowie! ;) Wtedy Miltonowi nie będzie do śmiechu ;/

      Usuń
  7. Przeczytałam każdy twój rozdział i stwierdzam że masz talent.
    Zrehabilituj się i wcześniej wstaw next rozdział <3
    PS. Błagam zrób 4 sezon bo masz PRAWDZIWY TALENT i powinnaś ciągnąć historię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci :)) I mam nadzieję, że nn pojawi się około 10.02. :)
      A co do 4. sezonu... Naprawdę chciałam go napisać, ale czuję, że to nie wypali. :/ Nie chciałabym nic robić na siłę, a sensownych pomysłów na KI4 wciąż brak :(

      Usuń
  8. Świetny rozdział :) ta historia jest tak wciągająca że biegam z laptopem po całym ośrodku i czytam :D hehhehe no no a rozdział niesamowity :* zapraszam na mojego bloga i nie mogą doczekać się naxta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha ;) W takim razie bardzo mi miło :*
      Dziękuję :)

      Usuń
  9. Super naprawdę jak zawsze !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię Twoje rozdziały, a najbardziej momenty KICK'a, ale rozdział miał być 17 a dzisiaj jest 21.
    Ja wiem że są różne sytuacje, ale to najpierw się informuje i zmienia termin publikacji a nie zawodzi czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację :) Bardzo przepraszam, ale byłam pewna, że zmieniłam datę publikacji :/

      Usuń
  11. Tęsknie za tobą !
    Wraacaj szybko !

    OdpowiedzUsuń